Na tegoroczną majówkę 24 osoby ze Studenckiego Klubu Turystycznego wybrały się na spływ kajakowy do Puszczy Rzepińskiej. W środę z rana wyruszyliśmy w podróż, by razem spotkać się we wsi Gądków Wielki i tam rozpocząć naszą przygodę. Pełni zapału i chęci zdobywania przygód zostaliśmy przewiezieni do miejscowości Drzewce, gdzie zapakowaliśmy nasz dobytek do kajaków i wyruszyliśmy w dalszą trasę. Dla niektórych było to nie lada wyzwanie -część uczestników pierwszy raz wybrała się na tak długi spływ kajakowy.
Już na samym początku natura nie była dla nas łaskawa, trasę zagradzały nam przewrócone drzewa, więc nie raz w pocie czoła przenosiliśmy nasze kajaki. Kto z nas by się spodziewał, że podczas spływu tak wyćwiczymy nasze mięśnie  nóg.
Mimo małych przeszkód cali i zdrowi dotarliśmy do Pliszki, by tam naładować nasz organizm jeszcze większą dawką pozytywnej energii przy ognisku i dźwiękach gitary. Wieczorem pogoda nam sprzyjała. Część z nas mogła poćwiczyć swoją pamięć z astrofizyki, oglądając gwiazdozbiory w samym sercu puszczy.

Następnego dnia trasa była dla nas łaskawsza. Płynąc, mieliśmy okazję zachwycać się pięknem przyrody. Podziwiając leśny krajobraz, który nas otaczał i wsłuchując się w śpiew ptaków, pokonywaliśmy dalsze kilometry. Nie było łatwo! Część drogi musieliśmy pokonać przenosząc kajak, ponieważ po drodze natrafiliśmy na sporą przeszkodę w postaci małego, lecz urokliwego wodospadu. Lekko zmęczeni, ale usatysfakcjonowani dotarliśmy na pole namiotowe w Gądkowie Wielkim, gdzie resztę wieczoru po rozbiciu naszego obozowiska tradycyjnie spędziliśmy wspólnie przy cieple ogniska. Bardziej uzdolnione osoby umilały nam czas przygrywając na gitarze.

Po pobudce i wcześniejszym posiłku wyruszyliśmy w drogę. Naszym celem był Młyn Kokoszki. Po wyruszeniu w trasę okazało się, że dotarcie do celu wcale nie było proste. Już na samym początku rzeka Pliszka dała nam się we znaki, napotykaliśmy po drodze liczne przeszkody. Całość mogła nam przypominać  tor przeszkód jak na biegu Runmageddon. Niektórzy z nas raczyli się zastanawiać, czy nie bierzemy udziału w programie telewizyjnym. Jednakże trud wędrówki po rzece rekompensowała nam natura. W tym leśnym klimacie z dala od ulicznego zgiełku wypoczywaliśmy i przyjemnie spędziliśmy czas. Wkrótce lekko zmęczeni i zmoknięci, ale w pełni usatysfakcjonowani, dotarliśmy do miejsca noclegu. Młyn Kokoszki okazał się być uroczym miejscem. Blisko znajdował się mały wodospad, którego szum usypiał nas w nocy.

W sobotę z powodu deszczu postanowiliśmy zostać na miejscu i wspólnie spędzić czas, by odzyskać siły na dalszą wędrówkę. Kilkoro z nas w celu uzupełnienia zapasów miała możliwość zwiedzenia okolicznych lasów w drodze do sklepu.

Ostatniego dnia trochę smutni (bo wyjazd się kończył), a jednocześnie bardzo szczęśliwi (bo dobrnęliśmy do celu) zakończyliśmy spływ. Dla wielu z nas wyprawa była wielką przygodą. Spanie w namiotach w środku puszczy, gdy pogoda nie zawsze nam sprzyjała, kąpiel w rzece i walczenie z żywiołem… wszystko to przyniosło nam wiele satysfakcji. Zdobyliśmy nowe doświadczenia i wspaniałe wspomnienia. Dla niektórych będzie to pasja i sposób spędzania wolnego czasu na wiele lat.

Tekst: Natalia Kaliszewska

Zdjęcia: Natalia Kaliszewska, Anna Rurak, Paweł Bratek